Dla Grażynki
W lipcu, kiedy letnią porą
Nad morze, czy nad jezioro,
Depcze ścieżki tłum rodaków,
Odwiedziła piękny Kraków-
Wrocławianka jedna miła
Ponoć kiedyś już tu była,
I gród Kraka ma to szczęście,
Że odwiedzać ma go częściej
,By swym dowcipem, humorem,
Rano, w południe, wieczorem,
Bawić wszystkich i czarować,
No i przy tym nie chorować!!!
A kimże jest ta dziewczyna???
Powiem krótko – to Grażyna!!!
Grazia, Gracja czy też Grażka,
Cała reszta – to jest fraszka.
Zawadiacka mina zucha,
Uśmiech od ucha do ucha,
Serce jak stodoła wielkie,
W którym skrywa troski wszelkie.
I tak można jeszcze długo,
Bo dziewczyny tej zasługą,
To, ze każde z nią spotkanie,
Jest cudownie niesłychanie.
Był też wiersz w podziękowaniu za trud w organizację spotkania Józkowi i Oli – naszym przewodnikom.
Józek, gdy trafił na wątek
Hyde Park – taki był początek
Całej krakowskiej imprezy.
Bo zapragnął – jak należy,
I urządził się wygodnie.
Toć wystarczy włożyć spodnie,
I na nogi buty tanie,
Żeby przybyć na spotkanie.
No i jeszcze chłopak złoty,
Olę – żonę do roboty
Zagnał, nawet Lolka kota,
I cała jego robota,
By choć świat stanął nagłowie
To zjazd odbył się w Krakowie.
Tak nie było moi złoci,
Józio nieźle się napocił,
Musiał znaleźć nam kwatery,
Chyba w jednym miejscu cztery,
Może więcej, nie istotne.
Potem sny miał dość okropne,
I w tych snach, upiorne zmory
Czyniły wysiłek spory,
Żeby Ciebie Józku Druhu,
Nieco pognębić na duchu.
Wyczyniały różne cuda,
Że impreza się nie uda.
Lecz Józek – wrocławska krew,
Wszelkim zmorom czynił wbrew,
Tak więc, idąc od początku,
Ogłosimy wszem na wątku,
Że impreza, choć nie mała,
Bardzo dobrze się udała.
Były liczne tu atrakcje:
Grilw paniały na kolację,
Wycieczka po mieście miła,
Trasa piękna, choć zawiła.
Rejs po Wiśle na gondolach.
Gospodarze w swoich rolach,
Wprost powychodzili z siebie,
I chociaż z chmurki na niebie
Trochę wody uleciało,
To się w końcu nic nie stało.
Wszyscy do ostatniej chwili,
Bardzo dobrze się bawili.
Wszystkim było bardzo miło,
I choć słonko nam świeciło
I grzało nas dosyć mocno,
To imprezę tak owocną
Zapisujemy w kroniki,
By żal było dla publiki,
Która – sprawę tą olała,
Bo impreza się udała.
Za co Oli i Józkowi
– dziękujemy. Bądźcie zdrowi!!
I dłużej się już nie czajcie,
I na zjazdy przybywajcie.
W podziękowaniu dla Oli i Józka , za serdeczne przyjęcie, miłą atmosferę i wysiłek włożony w przygotowanie zjazdu Kraków Lipiec 2008.
Tym razem zaliczyliśmy dziedziniec Wawelu i tam niestety przyszło się pożegnać z Jarkiem i Darkiem, którzy śpieszyli się na pociąg.Uściski, całuski, zapewnienia o następnym spotkaniu. Och wzruszyłam się.
Po pożegnaniu naszych panów wsiedliśmy w autobus i wyruszyliśmy na zwiedzania Cmentarza Rakowieckiego, gdzie widziałam na własne oczy grób twórcy Piwnicy pod Baranami Piotra Skrzyneckiego, groby osób wszystkim znanych osób jak: Marek Grechuta, Heleny Modrzejewskiej, Jana Matejki, Barbary Kwiatkowskiej -Lass i innych.
To co wspominam ze śmiechem do dziś to jeden z momentów podróży autobusem utkwił mi na trwałe w pamięci. Wsiedliśmy do autobusu, przegubowiec, siadłam tyłem do kierunku jazdy, w swoich słonecznych klapkach na oczy, a Ula wyśmiewała się ze mnie że siadłam na miejscu dla inwalidów, ale nie to wzbudziło moją wesołość. Ula kasując bilet złożyła kasownikowi „zamówienie” co wywołało u mnie niemal atak śmiechu.
Spotkanie jak każde było oczywiście dla nas za krótkie. Nawiązaliśmy nowe kontakty, które utrzymujemy do dziś. Wykorzystujemy każdą nadarzającą się okazję do spotkania, a tym samym poznajemy sięlepiej. Kontakty ze sobą utrzymujemy do dziś. Jarek stworzył nawet na Naszej Klasiewątek rymowany zwany REMEDIUM LOKOMOTYWY. Warunkiem uczestniczenia jest pisanie wierszem. Udzielam się tam od ponad roku. Nawet świętowaliśmy pierwszą rocznicę wątku – oczywiście wirtualnie. Spotkanie w Krakowie było trzecim z kolei w którym uczestniczyłam, nie licząc innych na które z różnych powodównie dojechałam.
A na zakończenie wypada mi chyba tylko powiedzieć DO ZOBACZENIA NA SZLAKU