Drugiego dnia pogoda nam nie bardzo dopisała, ale tfu tfu nie po to jechaliśmy tak daleko by zepsuła nam humory. Humory psuła nam obsługa Pirata, nigdy nie mogli się wyrobić na czas. W planie Planetarium. Seans świetny, Krzyś sobie trochę pospał i wypoczął,a potem marsz na Olsztyńską Starówkę. Tam też zostały przez Jareczka Eli wręczone piękne czerwone róże, jako podziękowanie od grupy za zorganizowanie spotkania.
Po powrocie zapadła decyzja uporządkowania zdjęć, filmów nagranych. Zagoniłam do pracy Krzysia – miotał się przy lapku Agi, ale nie odpuściłam.
Wszystkie karty pamięci zostały zgrane i nagrane na płyty ( w drodze na Starówkę Olsztyńską w kiosku dokupiłam kilka sztuk). Jarek, Radek i Krzyś niedługo mają pociąg, Krzysiowi jak zwykle się nie śpieszy, ale jakoś wreszcie Panowie znaleźli się w samochodzie i Tomek odwiózł ich na dworzec. W zajeździe zostaliśmy tylko a Agą, Elą i Waldim. Wieczorem zaplanowaliśmy prezentację wszystkich zdjęć, Ela jak zwykle nieoceniona miała nawet projektor wizyjny. Ściany skośne, my skręceni jak paragraf obejrzeliśmy fotki oczywiście ku uciesze i radości oglądających.
Noc przeszła spokojnie za to rano……. aż mnie trzęsie na samą myśl. Przy opłaceniu noclegu pracownik Zajazdu zrobił Eli w obecności Waldiego awanturę, że w pokoju był pies, którego oczywiście wcześniej widzieli. To nie do pomyślenia jak można tak traktować turystów. Już nie będę przypominać, że wcześniej, gdy Ela chciała gorącej wody do termosów na kawę i herbatę zażądali opłaty. Byłam tak wściekła, że chciałam tam biec i wykrzyczeć im, co myślę. Ela mnie jednak wstrzymała, bo nie wiem, czym by się to skończyło
Nadszedł czas pożegnania, z Waldim. Ela z Tomkiem i Waldim ruszyli na dworzec a ja z Agą w drugim samochodzie. Czas do odjazdu pociągu spędziliśmy w barku na górze popijając ukryte pod stołem nasze zapasy. Na peron wyszliśmy całą paczką, najpierw sprawdziliśmyczy w wagonie pierwszej klasy do Malborka będzie Waldiemu „wygodnie” a potem na peronie odtańczyłyśmy Waldiemu kankana, wzbudzającuśmiechy na twarzach podróżnych, a potem długo machaliśmyWaldiemu wszystkim, czym się da aż pociąg zniknął w oddali.
Zostało tylko pożegnać się z Elą i Tomkiem i jazda do Agi rodziców do Rentyn na działkę. Cały wyjazd 4 dniowy – rewelka, cudne wspomnienia, radość z poznania ludzi, nowych miejsc i jak zwykle wypada powiedzieć DO ZOBACZENIA NA SZLAKU.
Ps.wszystkim uczestnikom spotkania olsztyńskiego serdecznie dziękuję
U Kopernika na kolanach – tylko dlaczego sięga do mojej torby?